Co nieco o narzekaniu

środa, czerwca 15, 2016

Wiecznie niezadowoleni


Podobno Polacy są narodem skorym do narzekania. Mają to we krwi. Narzekanie to raczej cecha ludzka, ponieważ ludzie różnej narodowości są do tego skłonni. Jednak Polska to jedno z państw, w którym narzekanie uznawane jest za cechę narodową. Przeciętny Amerykanin na pytanie: “Cześć! Co słychać?” odpowie z uśmiechem “Dzięki, wszystko dobrze/świetnie”. Gdy o to samo zapytasz Polaka w najlepszym wypadku powie: “Bez zmian” albo “Stara bieda”. Na temat “kultury narzekania” w Polsce powstały już poważne opracowania naukowe.
Intuicyjnie rozumiemy, że to, co nas otacza wpływa na nasz nastrój. Rzadziej jednak zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo nasze samopoczucie uzależnione jest od tego w jaki sposób my postrzegamy świat, jakie wyrażamy opinie. Nie spodziewamy się, że narzekanie ma tak wielki wpływ na nasz nastrój.
A narzekamy już z przyzwyczajenia. Wszyscy wokół to robią. Jak mówi stare powiedzenie: "Kto z kim przestaje takim się staje", gdy przebywamy wśród marud sami częściej narzekamy. Nasze poczucie wspólnoty opiera się w dużej mierze na utyskiwaniu. Łączy nasz negatywny stosunek do polityków, gospodarki, a często nawet pogody. Latem jest za ciepło, zimą za zimno. Nigdy nie jesteśmy zadowoleni. Zawsze się do czegoś przyczepiamy. Nie podoba nam się nasz wygląd, nasze życie. Narzekamy na brak pieniędzy, chociaż mamy o wiele więcej, niż większość ludzi na świecie. Skarżymy się nawet na brak zasięgu czy zbyt wolny internet. Dobra, które jeszcze parę lat temu nie były znane i powszechne.

Korzyści z narzekania


Zastanów się co daje nam narzekanie? Czy przychodzą Ci do głowy jakieś korzyści? Może chwilowa ulga, że wypowiedzieliśmy to, co nam się nie podoba na głos. Ale w długoterminowej perspektywie utwierdzamy się tylko w negatywnym nastawieniu, a nasze samopoczucie spada.
Badania mówią, że narzekanie ma funkcję ekspresyjną - obniża napięcie emocjonalne, co prowadzi do poprawy samopoczucia. Ale dzieje się tak tylko, gdy narzekamy od czasu do czasu. Chroniczne utyskiwanie działa odwrotnie i przyczynia się do pogorszenia nastroju oraz zmniejszenia zadowolenia z życia.
Często narzekamy, żeby się usprawiedliwić. Tu przoduje skarga na brak czasu. Ewentualnie na dzieci i męża, po których ciągle trzeba sprzątać. Od czasu do czasu na kolegów i koleżanki, którzy zwalają na nas swoją pracę.
Narzekanie zapewnia poduszkę powietrzną w razie porażki, dzięki czemu minimalizujemy poczucie klęski i uodparniamy się na krytykę. A w razie sukcesu jesteśmy podwójnie docenieni, za osiągnięcia w obliczu przeszkód.

Przestań narzekać


Psycholog, profesor Bogdan Wojciszke przeprowadził badanie, z którego wynika, że narzekanie prowadzi do natychmiastowego obniżenia nastroju.
Skoro na coś narzekasz, to znaczy, że wierzysz, że istnieje coś lepszego, ale nie robisz nic, aby to urzeczywistnić. Wiesz, że mógłbyś mieć bardziej satysfakcjonującą pracę, więcej pieniędzy, lepszego partnera, ale nie chcesz podjąć ryzyka, aby zmienić obecny stan. Albo nie chcesz podjąć wysiłku. Bo zmiany niemal zawsze są trudne i często ryzykowane.
Narzekasz na coś, czego nie można zmienić? Przestań. W tej sytuacji narzekanie nie ma sensu, bo przyniesie tylko negatywne konsekwencji w postaci pogorszenia nastroju.
Narzekasz na coś, na co masz wpływ? Przestań narzekać i zmień to. W tej sytuacji możesz po prostu zmienić coś w swoim życiu lub otoczeniu tak, abyś nie miał powodów do narzekania. Łatwo nie będzie, ale przy odrobinie wysiłku dasz radę.
Jack Canfield w książce Zasady Canfielda pisze: “...albo zaakceptuj, że decydujesz się pozostać w swojej obecnej sytuacji, weź odpowiedzialność za ten wybór i przestań narzekać, albo… podejmij ryzyko stworzenia sobie dokładnie takiego życia, jakiego pragniesz.” (Więcej na temat książki tutaj.)
Jeżeli jesteś niezadowolony ze swojego życia to Ty jesteś za to odpowiedzialny. To Twoja decyzja, aby było tak jak jest. Twoje życie nie zmieni się dopóki będziesz robił to, co do tej pory robiłeś.

Przykład


Twoja praca Ci nie odpowiada, narzekasz na szefa, kolegów i koleżanki oraz na to, że to, co robisz nie daje Ci satysfakcji. Ale jednocześnie nie chcesz podjąć wysiłku, ani ryzyka w poszukiwanie i podjęcie nowej pracy. Rozsyłanie CV i rozmowy kwalifikacyjne Cię przerażają. Boisz się, że się tylko ośmieszysz. Czy naprawdę zależy Ci na opinii kogoś obcego, kto będzie przeprowadzał z Tobą rozmowę. Nawet jeżeli przez stres lub z innych powodów popełnisz jakąś gafę, to niewiele osób będzie o tym wiedziało. Boisz się, że nie sprawdzisz się w nowym miejscu pracy. Na początku zawsze jest dużo do nauczenia. Niemal każda nowa praca będzie wymagała od Ciebie nauczenia się wielu rzeczy i wiąże się z tym, że będziesz się czuła niewłaściwą osobą na danym stanowisku. I to nie jest tak, że najpierw zdobędziesz odpowiednie kwalifikacje i umiejętności, aby móc aplikować na dane stanowisko. Owszem niektóre kwalifikacje są wymagane, ale najwięcej nauczysz się jak już dostaniesz pracę, podczas okresu próbnego i później. Wielu ludzi, zwłaszcza kobiet, zaniża swoje umiejętności i nawet nie aplikuje na stanowiska jeżeli nie są pewne, że ze swoimi kompetencjami sobie poradzą.

Wyzwanie 21 dni


Wracając do tematu narzekania. W 2006 roku Will Bowen zainicjował “Wyzwanie 21 dni” w celu wyeliminowania narzekanie. Polega ono na tym, że zakładamy opaskę na rękę i odliczamy 21 dni bez narzekania. Jeżeli zdarzy nam się na coś lub kogoś narzekać przekładamy opaskę na drugą rękę i zaczynamy odliczanie od nowa. Przyznam szczerze, że na początku trochę sceptycznie do tego podchodziłam, ale zdecydowałam się wziąć udział w wyzwaniu. Co prawda jestem raczej optymistką, ale wiem, że zdarzają się sytuacje, gdy nie mogę się powstrzymać od negatywnego wyrażenia zdania. Zobaczymy ile tak naprawdę zajmie mi osiągnięcie tych 21 dni bez narzekania. A i żeby nie było tak trudno, to liczy się tylko narzekanie wypowiedziane tylko na głos.

Eksperyment



Nie wiem czy można żyć zupełnie nie narzekając, czy nie zaburzymy wtedy jakiejś równowagi w naszym życiu :). Postanowiłam wziąć udział w tym wyzwaniu, zobaczyć, jak się będę czuła i co zaobserwuję. Praktycznie jeszcze nie zaczęłam, a już nasunęły mi się dwa wnioski, które prawdopodobnie wyciągnę z tego eksperymentu. Po zakończeniu zdam relację, więc jeszcze do niczego nie namawiam. No chyba, że ktoś sam chce przeprowadzić taki eksperyment. I na własnej skórze przekonać się o wadach i zaletach całkowitego nienarzekania. A co Ty myślisz o “kulturze narzekania”? Czy lamentowanie jest nam do czegoś potrzebne? Czy może powinno się je całkowicie wyeliminować? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu.


Artykuły powiązane:

19 powodów dlaczego warto myśleć pozytywnie

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Każdy czasami na coś narzeka i nie ma w tym nic złego, ale jak staje się to częścią osobowości może nie tylko krzywdzić samego narzekającego, ale stać się bardzo uciażliwe dla osób, które muszą tych narzekań wysłuchiwać. Sama miałam kontakt z taką osobą kiedyś i szczerze chciałam jej pomóc, ale żadne argumenty do niej nie docierały. Takie osoby nie chcą się zmienić, a nawet jeśli chcą to potrzeba negacji jest w nich silniejsza - tutaj tylko psycholog albo psychiatra może pomóc. A to 21 dniowe wyzwanie brzmi interesująco i mam ochotę spróbować. Sama co prawda mało narzekam, chociaż życie mnie nie oszczędzało, ale zawsze coś się znajdzie, np. ostatnio komputer stał się tego przyczyną;)Może więc warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam takiego znajomego po rozmowie, z którym zawsze byłam jakaś zdołowana. Strasznie narzekał na pracę. Powiedział mi kiedyś o swoim koledze, który zaczął pracować dla innej firmy i był bardzo zadowolony ze zmiany, ale on sam chyba bał się zmienić pracę. Był typowym przykładem osoby, która narzeka na coś w obrębie swojej odpowiedzialności, a nie robi nic, żeby to zmienić. O moich wnioskach z wyzwania napiszę za jakiś czas, a jeżeli podejmiesz wyzwanie to z wielką chęcią dowiem się o Twoich przemyśleniach.

      Usuń
  2. Kiedyś byłam chodzącym szczęściem. Zmieniło się to w momencie, kiedy rodzice zaczęli kształcić mnie na "dziecko sukcesu ". Tylko oceny bdb i cel się liczą. Aktualnie ni gdy nie wierzę w siebie w 100% bo gdy zdam test na 4,5 to znaczy ze mogłam na 5. A propo tematu - trafne argumenty, ale czynniki wychowawcze , geograficzne, czy społeczne działają na każdego z inną siłą. Są także ci którzy nawet nie zdają sobie ze maja problem. Tutaj dodałbym na koniec ze warto przejść się na rozmowę do psychologa. To właśnie on uświadomił wskazał błędy które negatywnie wpływają na mnie i moje otoczenie:)
    Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga: niebotyczna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Najdziwniej jest, kiedy wraca się zza granicy, gdzie uśmiecha się do obcych na ulicy ;) idziesz polskim miastem i co chwilę uświadamiasz sobie, że cieszysz się, a nikt Ci nie odpowiada, no bo przecież w Polsce kurcze jesteś ;)
    http://iga-be.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń